poniedziałek, 13 stycznia 2014

Newsy

Ogólnie mamy same newsy z Nadią bo przybyło nam parę rzeczy. Między innymi przyszła nasza długo wyczekiwana konkursowa, granatowa miska dog-chow wraz ze smaczkami (smaczki już spożyte, przydały się!). Kupiłam piłkę na sznurku, bardzo fajną bo nie dość, że pachnącą to jeszcze miękką - Nadia uwielbia się nią szarpać. A dzisiaj poszłam do zoologicznego i kupiłam szelki spacerowe czarne, a swoje guardy czerwone chyba sprzedam, nie lubię tego typu szelek. 

Niestety tylko tyle udało mi się z tego zdjęcia uratować, bo było już ciemno a dopiero później przypomniało mi się o zrobieniu zdjęcia... Głupia ja, postaram się o lepsze jutro najwyżej...

guardy
Ogólnie to ze złych wiadomości to mam taką, że Nadia znów przytyła i już nie będę jej odchudzać. Reakcja Asi na moje słowa była nieziemska - zahamowała prawie auto :D Ale czy jest sens jej odchudzania, kiedy mama ją znów podtuczy? Nadia zawsze chudnie około 2kg na lato, a tyle aktualnie przytyła. Teraz sporo się rusza, więc mam nadzieję, że trochę zgubi. Przynajmniej odrobinę...

A tak w sumie powiem, że zaczynam myśleć nad obediencową annówką, bo jednak z Nadią już się nie da nic poza tym robić, a ten sport też jest fajny tylko potrzeba mi jakiegoś ukierunkowania bo nie wiem kompletnie jak ją nauczyć chodzenia na kontakcie, sucz za skarby nie chce się przenieść na kontakt wzrokowy, tylko wodzi za ręką... Tylko sama w sumie nie pojadę, trzeba znaleźć jakiegoś lamusa :3

niedziela, 5 stycznia 2014

Noworoczny post!

Długo zbierałam się nad napisaniem tego postu, myślałam co w nim zamieścić i co mówić, a czego nie. Rok 2013 nie był do końca udanym rokiem, a zwłaszcza grudzień. Było w nim wiele upadków jak i wzlotów.


Odszedł mój królik, a dzień po... pies, którego miałam brać na Dom Tymczasowy. Strasznie było mi przykro, smutno, dosłownie - totalna pustka, ale powoli dochodziłam do siebie i teraz jest już całkiem dobrze. Poza jednym - nie mogę o tym myśleć, bo wprawia mnie to w totalne katusze i ściska mi serce.


Praca z Nadią jest czymś rozluźniającym, czymś, co odrywa mnie od wszystkich problemów i czymś, co uwielbiam.

Poza tym - mam nadzieję, że w tym roku spełnią się moje marzenia, przynajmniej jedno.


Na parę dni przed zakończeniem roku, koleżanki znalazły psa, którego także uwielbiam, bo był świetny. Nocował u mnie dwa dni, a potem poszedł do właścicieli, dzięki chipowi. I mój apel - wszyscy sprawdźcie, czy czip Waszych psów jest zarejestrowany w jakiejkolwiek z baz, bo to ważne. Oraz dla wszystkich, których pies jeszcze czipa nie posiada - zalecam jego za chipowanie.


W zeszłym roku nasza praca wyglądała jak wyglądała - wszystko amatorsko i nic poza tym. Mam nadzieję, że w tym roku, jakoś zmobilizuję się na obedience bardziej i nauczę ją chodzenia na kontakcie.



Krótko po rozpoczęciu nowego roku wygrałam konkurs, zdjęciem Karoliny i dzięki czapce Marty - dziękuję! To już drugi konkurs fejsbukowy, na którym zajęłam któreś z trzech pierwszych miejsc!


Dziękuję wszystkim, którzy pomagali mi w odchudzaniu Nadii, a raczej przygadania mamie, aby nie podkarmiała psa. Niestety, to i tak było na marne. Dziękuję wszystkim hejtującym, w pewnym stopniu, którzy potrafili uświadomić mi, co robię źle w sposób miły i niemiły. Czasami przykro się czytało, ale jednak prawda boli i dlatego podchodziłam z sercem do takich sytuacji, a następnie starałam się naprawić swoje błędy. Dziękuję Karolinie za cudowneprzepięknemegasuper zdjęcia i za to, że stałaś się moim prywatnym fotografem i jesteś zawsze do usług (i tak wiem, że to czytasz i uśmiechasz się właśnie do monitora) i oczywiście dziękuję za znajdkę, która niestety nie byłą wymarzonym psem mojej mamy, ale trudno - próbowałaś i ja też. Dziękuję Marcie za rady, za wytłumaczenie co to jest gen recesywny i za wspólne spacery, na których Santa trochę odżywa przy Nadii, za zabranie mnie na IPO i pokazanie, na czym to polega (wyglądało całkiem fajnie, ale to tak w nawiasie) oraz do hodowli w odwiedzinach owczarków, szczeniaczków "z Rudzkiej Watahy". Dziękuję Milenie, za swojego czasu darmowe treningi, które tak naprawdę wiele mi dały oraz za zabranie mnie na Mistrzostwa Polski Agility, dzięki czemu zobaczyłam, jak odbywają się takie zawody. Dziękuję Medorowi, że istnieje tak super schronisko, które ratuje psy i dzięki nim mogę pomagać. Dziękuję całej ekipie medorowej, za miłą atmosferę, a najbardziej Gosi, za ściągnięcie mnie tam. Ale osobiście dziękuję Gadażynowi (niektórzy wiedzą o co chodzi) za wspólne pompy, motywowanie do pracy z Nadią i wspólne chodzenie do medoru, za wspieranie mnie w trudnych momentach - na przykład wtedy, kiedy zadzwoniłaś, a ja płakałam do słuchawki, bo umarł mój króliczek oraz w sytuacjach rodzinnych (wiesz o czym mówię). Dziękuję wszystkim, których nie wymieniłam, za przyczynienie się do tego, że przynajmniej chwilami potrafiłam być szczęśliwa.