sobota, 1 listopada 2014

Zimno, ciemno, nieprzyjemnie - fuj!


Brak czasu, brak czasu, brak czasu i jeszcze raz - brak czasu. Z Nadią mało co praktycznie robimy coś w tygodniu, a jeśli już to ćwiczymy, poprawiamy i powtarzamy sobie chodzenie przy nodze. Zimno, ciemno, nieprzyjemnie. Taka jesień i jej niesamowite "uroki". Niestety... Powoli, powoli do zimy (oby jak najłagodniejszej)! Tydzień rekompensuje jej jedyne w weekend, chociażby poprzedni - przeszłyśmy około 7 km z Karoliną i Texem, nawet wzięła aparat i stąd to powyższe pięęęęęęęęęęęekne, najcudowniejsze, najładniejsze (superfajnemegaiwogóledławsięlustrzanką) zdjęcie jej autorstwa! Nadusia taki fałdek <3 Dzisiejszy też mogę zaliczyć do zrekompensowanych, ponieważ było to bodajże więcej niż 8 km pieszo, przez około trzy godziny.


Nadia się rozleniwiła... No, ale dobra, może nie aż tak bardzo, bo od czasu kiedy jest u mnie Fiona (ok. tygodnia) to jest trochę o nią zazdrosna, więc chce się bawić jeśli bawię się z Fioną, nie wpieprza się pomiędzy nas, ale kiedy przyjdzie jej czas na zabawę to się nakręca w 100 % i daje z siebie wszystko. Jednak kiedy Fi pojedzie to Nadia powróci do czasów bez zazdrości i będzie zdecydowanie wolała wąchać trawę niż bawić się szarpakiem czy okrążać drzewa za piłką na sznurku.

Fiona po próbie podnoszenia frisbee z zapiaszczonego chodnika
Czym się różni zabawa z Fi, a czym z Nadią? Zabawa z Fioną wygląda mniej więcej tak. Rzucasz piłkę, za moment masz ją w ręku, rzucasz kolejny raz, znów masz ją zaraz w ręku i tak dalej i tak dalej... Natomiast z Nadią wygląda to mniej więcej tak "Nadiaaaaaa dobry pies, suuuuuuper dawaajjjjj, grrrrrr! Dobrzeeeeee!" biegam, krzyczę, szarpię, nakręcam (poklepując ją przy zabawie). Tak. Tak to jest mieć psa, który przy zabawie liczy WYŁĄCZNIE na ciebie.


Generalnie w takie dni, jakimi daruje nas jesień moje lenistwo się powiększa i niestety nie chce mi się zbyt bardzo chodzić po parkach, chyba, że mam dobre towarzystwo (teksasy trochę zboczone, ale fajne są ogólnie). Kiedy jest ciemno, właściwie moje życie traci sens, bo nie można nic porobić, taka biedna ja... Dlatego nasze psy na spacerach z Karoliną są trochę znudzone tym, że my rozmawiamy, a one muszą się zając sobą bo nic innego nie wymyślimy.

Nadia wpatrzona w swojego merlastego przyjaciela, kiedy robi obi :D Może nie sprawia to takiego wrażenia, ale wierzę, że się uczy! Chodź trochę... przynajmniej.
Muszę się pochwalić, że kupiłam konga, Senior Large za 27 zł! I to jeszcze w zoologicznym, he. Którego Nadia uwielbia, wręcz kocha (oczywiście, jeśli ma zawartość, bo tak to jest traktowany jak większość zabawek).

Nadia pulpet
Kolejną wiadomością, nie wiem czy złą, czy nie złą, jest taka, że kończymy z rally-o. Niestety, nasza "kariera" w tym sporcie(?) dobiegła końca, ponieważ nie zamierzam sobie psuć wszystkiego co mam do obi (co mi się oczywiście bardziej podoba) na rally, z którego i tak nic nie będę miała, bo to jest po prostu zbyt łatwe i trochę bezsensu. Wolę po prostu się cieszyć z obi, niż z rally - tak dla wyjaśnienia. Kończymy na drugiej klasie i to tyle. Jednak do Warszawy jeszcze zajrzymy, pewnie do Poznania też (mam na myśli DCDC, bo w końcu na coś kasę trzeba wydawać), będziemy kibicować Texom i wpierać ich team! I dużo będziemy mam nadzieję zwiedzać Polskę, póki jeszcze starość tak nie dała się we znaki Nadusi. Ogólnie przez kolejny sezon nie będziemy robić nic tak naprawdę, bo rally odpuszczone to tylko zostało mi dla siebie robienie treningi obi i jakieś tam sztuczki.


Właściwie nauczyłam skrętów w chodzeniu przy nodze, jednak są one do dopracowania, bo trochę tyłek odbiega, a tak to jest w miarę okej. Mam filmik, gdzie bawiłyśmy się w obi z Karolą i nawzajem sobie nakręcałyśmy filmiki.

Tu klik, jeśli chcemy zobaczyć filmik Nadusiowego chodzenia na kontakcie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz