Niestety nie mam zbyt fajnych zdjęć bo fajne ujęcia wyszły mega zaszumione (zabić to mało)....
Kolejną sesją była sesja z Martą i Santą, ponieważ udawałam, że byłam chora to wykorzystałam jednodniowy urlop szkoły i poszłam się spotkać z moją przyjaciółką. Ogólnie Santa jak poznała Nadię to Marta jedyne co zdążyła zrobić to wypuścić smycz z ręki, aby jej nie przeciągnęła po ziemi, zabrała mi chusteczki z plecaka i zaczęła biegać w koło... Widać, że niezadbany z kojca.
50 mm asdfg <3 |
Ogólnie zawsze chciałam mieć zdjęcia Fiony, takie piękne i tak dalej, więc korzystając z weekendu spakowałam się, zabrałam Nadię i pojechałam do rabradora. Ponieważ przyjechałam dość późno to nie było nawet mowy aby jej wybiegać porządnie. Od szóstej rano, od kiedy zjadła posiłek, siedziała przy łóżku, lizała mi twarz, kładła łapę na moją rękę i wbijała mi pazury, wchodziła pod kołdrę, chodziła po mnie, skakała przeze mnie, gryzła mnie po rękach, schodziła wchodziła na łóżko, popiskiwała... Tak, nie mogłabym mieć niewybieganego psa, dochodzę do takiego wniosku, ewentualnie takiego psa bez kennelu, ooo nie :D
Na następny dzień, kiedy wstałam niewyspana i nieco zdenerwowana zachowaniem Fionki ubrałam się i poszłam z kundlami do parku. Porzucałam Fionie piłeczkę, bo musiałam ją trochę rozładować i ustawiłam ją do zdjęć. Ustawić dwa porąbane labradory do zdjęcia - aż smutne. Naprawdę. Na szczęście jak już się je ustawi to siedzą jak posąg, dobre i to. Przynajmniej.
Zachowanie piesków ok na spacerku odwołanie perfekt od innych psów, jednak zeschizowały się na wodę, ale to norma. Fiona masakra, Nadia to nie tak bardzo. Nawet pozowała przy wodzie, szkoda, że zaszumione zdjęca, ups :)
Jaki ładny borderek na zdjęciu :3
OdpowiedzUsuń